6/08/2016

Kilka słów o Szkolnictwie.

Któż nie ma większej znajomości o sytuacji w szkolnictwie, kto nie dawno zakończył jeden z ostatnich etapów, czyli szkoły średniej(technikum). Temat szeroko pojętego szkolnictwa jest dość często poruszany, ja również chciałbym dołożyć swoje przysłowiowe trzy grosze.

Warto zacząć od tego jak nauczyciele, nauczają młodzież i jak są hamowani przez często zmieniające się podstawy programowe i samą biurokrację. Z tego co ja doświadczyłem, a byłem pierwszym rocznikiem jakiejś nowej podstawy programowej od gimnazjum, nauczyciele byli rozliczani z godzin jakie z nami przeprowadzali. Każdy z nauczycieli przedmiotu miał odgórnie narzuconą ilość godzin do wyłożenia nam każdego tematu i byli z tego rozliczani. Na przykład jak mieliśmy biologię raz w tygodniu na cały rok przypadało 30 godzin i jeżeli, nauczyciel był chory, lub przypadły jakieś święta lub dni wolne w dzień biologii i brakowało godzin, musieliśmy je odrabiać, tylko dlatego by zgadzała się ilość godzin. To było chore. Ministerstwo przecież wie lepiej w jakim tempie nauczyciel Nam przedstawi dany materiał. Do tego dochodziła jeszcze jakaś papierkowa robota. Dla mnie porażka. Chodź była jedna pozytywna strona tej "nowej podstawy programowej". Mianowicie każdy profil posiadał rozszerzenia, tzn. jak ktoś poszedł na kierunek gastronomiczny miał rozszerzoną chemię, ja na kierunku turystycznym (technik obsługi turystycznej ze mnie) miałem rozszerzony angielski i geografię (każdy zawód miał 2 przedmioty) i je mieliśmy zdawać na maturze. W liceach było to samo. Przedmioty które się nie przydawały jak chemia, biologia czy fizyka mieliśmy tylko w pierwszej klasie, a później spokój. To mi się na prawdę podobało. Chodź samo podejście nauczycieli miało czasami wiele do życzenia, ale to chyba każdy zna z autopsji. 

Natomiast sam proces kształcenia i ta wielce potrzeba wiedza nam wpajana już taka przyjemna nie była. I nie chodzi o to, iż nie chciało mi się uczyć, czy coś w tym stylu. Po prostu ogromna masa wiedzy na lekcjach nigdy się nam nie przyda i o tym wiedziałem, dlatego też nie uczyłem się pewnych zagadnień(nie których musiałem oczywiście). Naprawdę to jest ogromna wada obecnego systemu szkolnictwa. Uczą nas masy praw, teorii, których nie mamy jak potem doświadczyć i bardzo często są nam nie potrzebne. W zamian tego, uczniowie powinni być uczeni rzeczy, których będą potrzebowali w dorosłym życiu jak skończą tą szkołę. Głupie pisanie CV, które kiedyś tam było w gimnazjum, później się już do tego nie wracało (wiem w internecie jest masa stron o tym jak na pisać CV no ale bez przesady). Dlaczego nie uczy tego jak zaprezentować się na rozmowie o pracę. Może się komuś wydawać banalne, bo w internecie jest wszystko. Lecz nic nie zastąpi wiedzy teoretycznej, którą możemy doświadczyć i ćwiczyć. I to powinno się znaleźć w szkole. Tak samo jak nauka budowania wzajemnych relacji. Nie chodzi mi o lekcje wychowania do życia w rodzinie, bo miałem taki przedmiot, na który nie zawsze chodziłem, gdyż nie było zwyczajnie po co. Tylko na rozwijaniu szeroko pojętych umiejętności społecznych, czy też pracy w grupie. 

Szkoła w moim odczuciu i chyba nie tylko, dzieci, młodzież zamiast rozwijać to hamuję. Uczenie nas pod klucz, co dla mnie było jakąś katorgą. Bo przecież uczeń powinien wiedzieć, co autor miał na myśli pisząc wiersz sto lat temu. Kto kompletna bzdura. Wkuwanie na pamięć, sporej części wiedzy "tak bardzo potrzebnej". Zamiast tego uczniowie powinni umieć przetwarzać i prezentować informację mu podawane. Uczuć rozwiązywania problemów. Podcina się uczniom skrzydła, ogranicza kreatywność. Sami nauczyciele często szli na łatwiznę, podając w taki sam sposób każde zagadnienie od kilku lat z rzędu, lub czytanie i dyktowanie swoich notatek, czasem bez większej zmiany tym samym klasom. Będąc w technikum uderzyło mnie jeszcze jedno. W I i II klasie mieliśmy dwie godziny matematyki, tyle samo co religii. A z tego pierwszego mieliśmy zdawać maturę. Ogólnie w Polsce zbyt mały nacisk kładzie się na przedmioty ścisłe. Czy nie lepiej było by, gdybyśmy mieli trzy lekcję matematyki, a jedną religię ? Jasne, że tak, lecz religia jest przecież ważniejsza, a obecnie z tym rządem to chyba najważniejsza.

Wiem, że poruszyłem wiele wątków. Ale czy nie jest to prawdą to co piszę ? Niech każdy sobie odpowie. System kształcenia jest zły i przestarzały, trzeba go zmienić. To będzie kosztowne, no ale powinno się inwestować w oświatę. Chodź najlepiej, jak szkoły były by prywatne, gdyż jak widać to co jest państwowe nie działa, najlepiej. Tak samo jak szpitale, czy górnictwo. Likwidacja gimnazjów nie pomoże w rozwiązaniu problemu. Tylko go pogłębi, zrobi się jeszcze większe zamieszanie i nie wiedza.  

4 komentarze:

  1. Szwajcaria ma najlepiej zorganizowany system edukacji na świecie.
    Moja córka,która od wielu lat mieszka w Genewie potwierdza to.
    Tutaj podobne opinie:
    szwajcarskie-blabliblu.blog.pl/tag/szkola/

    Tylko brać przykład!
    :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za ten tekst. Gratuluję skończenia szkoły. Twoje uwagi są prawdziwe, wynikają z doświadczeń. Zgadzam się, że nie jest dobrze. Tylko co teraz. Stwierdziliśmy, że jest źle i co dalej? Co zmienić, jak działać, co robić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje. W tym poście zająłem się osobistą opinią z lat spędzonych w szkole. Co zmienić itp. o tym chciałbym napisać kolejny post jak się bardziej zagłębie w temat.

      Usuń
  3. www.portalsamorzadowy.pl/pliki/img81595.html
    :)

    OdpowiedzUsuń